Koronawirus dobija polskich przedsiębiorców

Nie czekając na odkładaną z dnia na dzień obietnicę o umorzeniu składek ZUS przedsiębiorcy sami uwalniają się od ponoszenia comiesięcznych opłat. Zanim ruszy realna pomoc dla firm, dla wielu z nich będzie już za późno. Lawinowo spływają wnioski o zawieszenie lub zamknięcie działalności. Jest to sposób na uniknięcie horendalnych kwot zobowiązań wobec ZUS-u i podatków, których wysokość sabotowała rentowność wielu firm i bez COVID-19.

Tarcza antykryzysowa

 Mgliste obietnice rządowe na temat pomocy i przeciąganie w czasie ustanowienia konkretnych narzędzi, z których przedsiębiorcy mogliby skorzystać, kosztuje polską gospodarkę utratę kolejnych miejsc pracy. Według ostatnich informacji od 1. kwietnia wejdą w życie zapisy tarczy antykryzysowej, niestety już dziś jest za późno dla kilkudziesięciu tysięcy firm. 

  Przedsiębiorcy przygnieceni w początkach 2020 r. kolejnymi obciążeniami w prowadzeniu firmy, mogą tylko obserwować jak pandemia kończy dzieło zniszczenia. 11 tysięcy wniosków o zawieszenie działalności wpłynęło tylko w ciągu ostatniego tygodnia do CEIDG (Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalnosci Gospodarczej). Przedsiębiorcy nie mają wyboru, często ich biznes przestaje istnieć z dnia na dzień, przychody spadają do zera, a koszty rosną. Naturalną decyzją jest wówczas ograniczenie wydatów. Wielu samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorstw, którym Rząd deklaruje pomoc, zwyczajnie jej nie doczeka. Niestety brak płynności finansowej dotyka coraz większą liczbę podmiotów, niezależnie od ich wielkości - najwyraźniej widać to obecnie w sektorze MSP, małe biznesy upadają "po cichu", ale niedługo skutki kryzysu wywołanego Koronawirusem odczują giganci rynku, a zwolnienia w dużych przedsiębiorstwach odbiją się głośnym echem w całym kraju.

Ruch międzynarodowy w czasach zarazy

   Międzynarodowy transport osobowy jako jeden z pierwszych odczuł niszczycielskie działanie COVID-19 na struktury biznesowe firm. Wielu właścicieli podjęło trudną decyzję o zawieszeniu przejazdów do odwołania w trosce o zdrowie i życie pracowników, pasażerów i ich rodzin. Z czasem polskie władze wprowadziły częściowe zakmnięcie granic, co spowodowało ogromne korki na przejściach granicznych i konieszność od kilku do kilkunastogodzinnego oczekiwania na przekroczenie granicy. Celem tych działań jest ewidencja osób wracajacyh do Poslki i skierowanie ich na kwarantannę. Jendak dotarliśmy do informacji o braku szczelności granic, zdarzało się, że busy z kilkoma osobami na pokładzie przejeżdżały nie zatrzymywane do kontroli, a wiele osób (dowożonych chociażby z berlińskiego lotniska w pobliże polskiej granicy), przkraczało ją pieszo, przechodząc około 2 klilometrowy odcinek piechotą. Żadne ze służb nie wręcząły im do wypełnienia kart ewidencyjnych, co więcej kolejne etapy podróży pokonywały pociągami lub autobusami, często przejeżdżając jeszcze kilkaset kilometrów.

Nie wszystkie firmy przewozowe wstrzymały wyjazdy i chociaż znalezienie Przewoźnika do Holandii czy Niemiec może okazać sie trudne, nie jest niemożliwe.